Katastrofa, popis nieskuteczności - takimi słowami można określić to co się działo na boisku w Tomaszowie. Stworzyliśmy tyle sytuacji, oddaliśmy tyle strzałów, że można by nimi obdzielić kilka meczy. Niestety do przerwy to goście prowadzili 0-2. Po zmianie stron kolejny raz skontrowali i było już 0-3. Wtedy obudzili się gospodarze, przejmując inicjatywę. W końcówce meczu kontuzji pleców doznał bramkarz Jawy (trafił do szpitala) i zastąpił go gracz z pola Deka, który spisał się na bramce znakomicie, broniąc w kilku trudnych sytuacjach.
Tomaszów zdobył bramki po samobójczym trafieniu Soroki oraz po strzale Krzysztofa Kurleja.